Wspieraj wolne media

„Turkusowa suknia”. W kinach film kreujący pozytywny wizerunek gejów i Arabów

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Aurora Films

Kino od dekad jest instrumentem propagandy, czyli propagowania, kształtowania i ugruntowania pożądanych przez producentów filmów postaw i zachowań społecznych. To czy intencje propagujących konkretne postawy są szkodliwe, czy pozytywne społecznie można różnie oceniać zależnie od wyznawanego poglądu na świat, wartości czy tożsamości.

Kino od dekad jest instrumentem propagandy, czyli propagowania, kształtowania i ugruntowania pożądanych przez producentów filmów postaw i zachowań społecznych. To czy intencje propagujących konkretne postawy są szkodliwe, czy pozytywne społecznie można różnie oceniać zależnie od wyznawanego poglądu na świat, wartości czy tożsamości.

Niezależnie od światopoglądu można dostrzegać, że dany obraz jest skuteczny propagandowo czy nie skuteczny. W kinach w całej Polsce widzowie mieli okazje obejrzeć „Turkusową suknię”, marokański film kreujący pozytywny wizerunek gejów i arabów. Choć lewicowe propagowanie pozytywnego wizerunku gejów czy imigrantów uznaje za szkodliwe społecznie (bo moim zdaniem dalekie od faktów) to z przykrością muszę stwierdzić, że „Turkusową suknię” jest skuteczną propagandą, która może przemówić do wrażliwych kinomanów z ambicjami, doceniających subtelne kino z pięknymi zdjęciami, i skłonić ich do afirmacji homoseksualizmu czy arabów.

Na szczęście to, co jest siłą tego filmu, jest też jego słabością. Żyjemy w czasach upadku kultury, w których sukces komercyjny zapewnia robienie chamskiej propagandy dla prymitywów z własnego obozu politycznego, a nie subtelnych i ambitnych filmów dla kulturalnych ludzi. Wiec pewnie „Turkusową suknię” w zbiorowej świadomości nie zaistnieje i nawet szerzące tęczową rewolucję media o tym filmie nie napiszą.

„Turkusowa suknia” to marokański dramat obyczajowy (w koprodukcji Francji, Belgi i Danii), w reżyserii i według scenariusza Maryam Touzani, z udziałem takich aktorów jak: Lubna Azabal, Saleh Bakri, Ayoub Missioui.

Film opowiada o relacji marokańskiego krawca, który ręcznie, z poszanowaniem dla tradycyjnego rzemiosła, szyje piękne suknie, jego umierającej na raka żony, i młodego pomocnika w zakładzie krawieckim, który gardząc pieniędzmi, chce poznać tradycyjne rzemiosło.

Pomimo pięknie ukazanej w filmie głębokiej miłości łączącej krawca i jego żonę, krawiec jest gejem przygodnie uprawiającym seks w łaźni dla mężczyzn (zapewne polscy kinomani będą zaskoczeni tym, że w świecie islamu czyś powszechnie akceptowanym jest przygodny seks gejów) i zakochuje się wzajemności w swoim młodym pracowniku. Praktyki homoseksualne męża nie są dla jego religijnej żony jakimś problemem, boi się ona tylko tego, że młody może porzucić krawca, co sprawi, że będzie on znowu cierpiał.

Homoerotyczna relacja krawca i ucznia ukazana jest w filmie bardzo subtelnie np. w scenie, gdy krawiec uczy swojego młodego pracownika szyć. Co jest najlepszym dowodem, że nie trzeba w kinie epatować dosłowną ordynarną pornografią, by pokazać erotyczne napięcie.

„Turkusowa suknia” to kino tęczowego niepokoju będące równocześnie antyglobalistycznym konserwatywnym hołdem dla tradycyjnego arabskiego rzemiosła, niedocenianego przez konsumentki zdemoralizowane masową produkcją. Ciekawym elementem filmu jest ukazanie arabskich kawiarni, które są miejscem spotkań tylko dla mężczyzn.

Zapewne wbrew twórczyniom filmu, relacja krawca i jego żony dowodzi, że pełnie czułości i miłości można osiągnąć w relacji kobiety z mężczyzną, podczas gdy gejowskie relacje są powierzchowne i ograniczone do seksualności, i nigdy nie będą harmonią dusz. Kwestia upośledzenia krawca niemogącego seksualnie w pełni zjednoczyć się z żoną, szukającego przyjemności w homoseksualizmie, jest czym smutnym.

 

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo