Wspieraj wolne media

Trzecia rocznica śmierci Krzysztofa Pendereckiego. Historia jednego zdjęcia

Wanda  Wasicka
2
0
0
Od lewej: autorka wspomnień, Krzysztof Penderecki, Waldemar Dąbrowski, minister kultury, Waldemar Achramowicz, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego.
Od lewej: autorka wspomnień, Krzysztof Penderecki, Waldemar Dąbrowski, minister kultury, Waldemar Achramowicz, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego. / Fot. Archiwum Wandy Wasickiej

Kiedy odchodzą wielcy Polacy, a takim był Krzysztof Penderecki (1933-2020), odczuwam lęk, czy opuszczając ten świat, aby nie zabrali oni tego wszystkiego, co sobą reprezentowali. Krzysztof Penderecki, zmarły 29 marca 2020 r., światowej sławy kompozytor, dyrygent, pedagog, jeden z trzech wielkich twórców polskiej muzyki współczesnej, hołdował najwyższym wartościom. Na pierwszym miejscu stawiał ojczyznę a jego twórczość w przeważającej większości jest bardzo głęboko osadzona w chrześcijańskiej tradycji. Pierwszego października 2005 r. uczestniczyłam w 43. Bydgoskim Festiwalu Muzycznym. Po koncercie Sinfonii Varsovii, pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckigo, znalazłam się nieoczekiwanie w najbliższym otoczeniu maestra, czym sama byłam zaskoczona. Rozmowa z artystą i zachowane jedno jedyne zdjęcie z tego wydarzenia są dzisiaj bardzo miłym wspomnieniem człowieka, którego twórczość stała się kamieniem milowym w polskiej i światowej muzyce.

Kompozycje Krzysztofa Pendereckigo towarzyszą mi od dziecka. Można nawet powiedzieć, że wyrastałam w dźwiękach, które tworzył, ale sporo czasu musiało upłynąć, zanim się w nich rozsmakowałam. Muzykiem nie jestem, ale bez muzyki nie potrafiłabym żyć, a bez tej - szczególnie. Dorobek kompozytorski Krzysztofa Pendereckiego jest olbrzymi. O swojej twórczości mówił: „Za młodu pisałem trochę agresywną muzykę, ale liryka potem wzięła górę”.

Przed bezpośrednim spotkaniem jawił mi się jako człowiek nieprzystępny. Dlatego też, mimo dziennikarskiego doświadczenia, kiedy wraz z ks. kan. Wojciechem Sową (1956-2007), proboszczem parafii nieszawskiej, Waldemarem Dąbrowskim, ministrem kultury i Waldemarem Achramowiczem, marszałkiem województwa kujawsko-pomorskiego znalazłam w jego towarzystwie, nie podejmowałam żadnych starań, aby próbować choć kilka słów z nim zamienić, co czyniło tak wiele osób, które co rusz podchodziły do maestra.

Moja obecność w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy związana była z nagrodą marszałka, którą przyznano ks. Wojciechowi Sowie. Moim zadaniem było utrwalenie tego wydarzenia dla lokalnej prasy. Zrobiłam bardzo wiele zdjęć laureatowi, także z Krzysztofem Pendereckim. Najważniejsza jest jednak dla mnie, z perspektywy dzisiejszego dnia, tylko ta jedna fotografia, na której znalazłam się nieopodal artysty, który w tym czasie rozmawiał z ministrem kultury, a ja - z nieszawskim proboszczem, niestety niewidocznym na zdjęciu, ponieważ akurat w tym momencie został zasłonięty przez marszałka Waldemara Achramowicza. Fotografia nie jest pozowana. Nie pamiętam też dzisiaj, komu ją zawdzięczam.

Zobacz także: Niemiecki dziennik o cudzie gospodarczym w Polsce. Niemcy chwalą rozwój

Przyznam się, że nieco byłam onieśmielona, kiedy przedstawiono mnie kompozytorowi. Okazał się znakomitym rozmówcą, człowiekiem ciepłym, wręcz uroczym, niebywale skracającym dystans. Był w bardzo dobrym humorze, żartował. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ten wielki twórca, ambasador polskiej kultury na świecie, który tak bardzo cenił swój czas, tak wiele mi go poświęci. Byłam uskrzydlona tym spotkaniem. Wspominam je do dzisiaj, tak jak pewnie wszyscy, którzy mieli zaszczyt poznać maestra.

Był człowiekiem niezwykle pracowitym, bardzo zdyscyplinowanym, odważnym. Muzyka całkowicie nim zawładnęła, wypełniła całe jego życie. Jak mawiał- wena sama nie przychodzi, trzeba ją wymuszać systematyczną pracą. To, co stworzył, jest ponadczasowe. Jak to ktoś trafnie ujął: „Dzieła te wręcz wstrząsają, zostawiają trwały ślad”. Był wielkim patriotą, tak jak jego dziadek, którego wszyscy synowie służyli najpierw w Legionach, a później w AK. „Dla mnie ojczyzna jest najważniejsza” - wyznał. ,,Mieszkałem w różnych miejscach na świecie, w Szwajcarii, Ameryce, w Niemczech, w Austrii, ale nigdy nie chciałem tam zostać. Dom budowałem w Polsce”. Miłość do ojczyzny znalazła odzwierciedlenie w jego muzyce ("Polskie Requiem", "Fanfara dla Niepodległej"- ostatnia kompozycja).

Reprezentował świat arystokracji ducha, świat, który od kilku dekad spychany jest na margines, w czasach wszechwładnej popkultury, która zalewa nas z każdej możliwej strony z niesłychaną siłą. Bardzo ważne jest przesłanie Krzysztofa Pendereckigo, z którym się w pełni zgadzam, że „artysta, poeta jest świadkiem epoki, w której żyje i swoją twórczością reaguje na to, co się wokół niego dzieje”. On reagował na rzeczywistość. Dla mnie, mieszkanki Kujaw, wartym podkreślenia jest także to, że komponował kujawiaki. Krzysztof Penderecki pragnął, aby jego muzyka, tak jak muzyka Chopina przetrwała i pozostała na każdy czas...

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
2
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo