Nożownik zaatakował Bąkiewicza. Prokuratura: Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu
Mężczyzna, którego atak na Roberta Bąkiewicza podczas Marszu Milczenia udaremniła policja, jest na wolności. Jak poinformowała nas prokuratura, podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
- Podczas piątkowego Marszu Milczenia w Warszawie, zorganizowanym po śmierci polskiego żołnierza, zabitego przez imigranta na granicy, policja udaremniła atak nożownika. Niedoszłą ofiarą był Robert Bąkiewicz, prezes partii Niepodległość.
- Prok. Norbert Woliński, przekazał nam, że postępowanie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe w Warszawie.
- Damianowi G. przedstawiono zarzuty kierowania gróźb karalnych, nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
- Zobacz także: W Warszawie odbędą się obchody 413. rocznicy zdobycia Smoleńska. Bąkiewicz: Zapraszam
Podczas piątkowego Marszu Milczenia w Warszawie, zorganizowanym po śmierci polskiego żołnierza, zabitego przez imigranta na granicy, policja udaremniła atak nożownika. Niedoszłą ofiarą był Robert Bąkiewicz, prezes partii Niepodległość.
Powiedział, że chce mnie zaj**ać - powiedział Bąkiewicz.
Ochroniarz rosyjskiego ambasadora chciał zabić Bąkiewicza?
Jak informowaliśmy, Damian G. - recydywista, który pojawił się na piątkowym marszu, to ochroniarz Siergieja Andriejewa, ambasadora Rosji w Polsce. Co więcej, G. działa także w prorosyjskiej partii Front. Jej liderem jest Krzysztof Tołwiński, znany z prorosyjskich sympatii i częstych wizyt na Białorusi.
Damian G. przebywa na wolności, otrzymał zakaz zbliżania się do prezesa partii Niepodległość.
Jest odpowiedź prokuratury
TVMN zapytała prokuraturę o szczegóły tej sprawy i prowadzonego postępowania.
Prok. Norbert Woliński, przekazał nam, że postępowanie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe w Warszawie i zostało wszczęte 8 czerwca w sprawie kierowania gróźb karalnych (art. 190 par. 1 kk.)
W trakcie czynności podjętych na miejscu zdarzenia zatrzymany został Damian G., który znajdując się kilkanaście metrów od uczestników zgromadzenia w prowadzonej rozmowie telefonicznej wypowiedział groźby karalne dotyczące osoby Roberta Bąkiewicza. W wyniku przeprowadzonego przeszukania, w jego plecaku znaleziono nóż - podał prokurator.
Czytaj także: Pomnik "Rzezi Wołyńskiej" został wreszcie zamontowany. Przez lata nie było dla niego lokalizacji
Prokuratura: Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu
Damianowi G. przedstawiono zarzuty kierowania gróźb karalnych, nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Prokurator dodał, że “podejrzany nie posiada wyuczonego zawodu i jest osobą bezrobotną”.
Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego prokurator zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci dozoru Policji, połączony z obowiązkiem stawiennictwa 2 razy w tygodniu we wskazanej w postanowieniu jednostce Policji - poinformował prok. Woliński.
O treści postanowienia prokuratura powiadomiła Roberta Bąkiewicza. Postępowanie jest w toku.