Nowa bajka MEN i minister Nowackiej będzie o... podpaskach i tamponach w toaletach dziewcząt
W tym tygodniu pojawiła się oto niecodzienna informacja, że Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) planuje wprowadzić zmiany dotyczące zmasowanych – to właściwe słowo: „zmasowanych” – dostaw podpasek i tamponów do dziewczęcych toalet szkolnych. Do sprawy szybko odniósł się Radosław Brzózka, który w czasach ministra Czarnka odpowiadał za strategię edukacyjną resortu.
Jak deklaruje resort, pomysł ten ma na celu zapewnienie uczennicom dostępu do środków higieny osobistej (czy to znaczy, że do tej pory ich nie miały?). W takich sytuacjach warto jednak zdecydowanie przypomnieć starą polską mądrość, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi.
„Dziennik Gazeta Prawna” podał, że projektem kieruje wiceminister MEN Paulina Piechna-Więckiewicz, a przedsięwzięcie dotyczy umieszczenia podpasek i tamponów w każdej szkolnej toalecie, obok papieru toaletowego i mydła. Obecnie resort edukacji gromadzi informacje na temat zapotrzebowania na te produkty, a także prowadzi konsultacje z organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami samorządu terytorialnego.
Gdyby przyjąć, że na jednej podpasce czy tamponie firma dostarczająca je zarobi 1 złotówkę, to po przemnożeniu tego przez liczbę szkół, toalet czy najlepiej może uczennic kwoty pójdą w grube miliony, i to nawet w skali miesiąca. Jest z tym jednak jeden problem natury społecznej. Oto bowiem uczennice pochodzące z klasy średniej i bogatszych rodzin nie sięgną po takie produkty, ponieważ świadczyłoby to o tym, że ich nie stać, a więc z tamponów i podpasek, o których mowa, skorzystają raczej dziewczęta z biedniejszych rodzin. Po raz kolejny mamy tu do czynienia z wprowadzaniem podziałów społecznych i próbami dzielenia ludzi, oczywiście w imię dobrze pojętej marksistowskiej ideologii czynienia świata idealnym. A poprawianie natury zawsze kończy się tak samo – katastrofą.
„W Ministerstwie Edukacji Narodowej trwają analizy oraz konsultacje z organizacjami pozarządowymi na rzecz przeciwdziałania ubóstwu menstruacyjnemu wśród polskich uczennic. Planowane są także konsultacje z przedstawicielami samorządu terytorialnego. Minister Edukacji uznaje kwestie zapewnienia środków higieny osobistej, uwzględniając podpaski i tampony, za sprawę, której waga powinna znaleźć odzwierciedlenie w regulacjach prawnych” – możemy przeczytać w odpowiedzi Ministerstwa Edukacji Narodowej na interpelację nr 1470 w sprawie dostępu do podpasek i tamponów w szkołach.
Radosław Brzózka: Lewacka minister boi się jak ognia wychowania do życia w rodzinie
Bardzo trafnie skomentował to Radosław Brzózka, były dyrektor gabinetu politycznego ministra Przemysława Czarnka, który określił takie działania jako „kompletne pomieszanie z poplątaniem”. W jego opinii obecne przepisy dotyczące środków higienicznych są wystarczające, a kwestia ta powinna być rozwiązywana na poziomie samorządu szkolnego, gdzie można nawiązać kontakt z radą rodziców i uczennicami. Minister edukacji natomiast – uważa Brzózka – szuka łatwej popularności kosztem innych kwestii związanych z edukacją.
– To kompletne pomieszanie z poplątaniem. Obecne przepisy o środkach higienicznych są wystarczające, a zadanie jest po stronie samorządu. Tam jest miejsce na kontakt z radą rodziców i uczennicami. Lewicowa minister edukacji jednak szuka łatwej popularności. Zwodzi młodych, że mogą się mniej uczyć, bez prac domowych i ocen. Za to centralnie zaopiekuje się intymnością dziewcząt. Tylko lewica ma w tej sprawie cały pakiet z lobby LGBT i aborcją włącznie – mówi Brzózka.
– Lewacka minister boi się jak ognia wychowania do życia w rodzinie obecnego w podstawie programowej. Odpowiedzialność i dojrzałe podejście do relacji nie przyniosą poklasku na wiecach feministek. Lepiej zagrać dobrą ciotkę z podpaską – stwierdza ironicznie polityk.
– Dobrzy gospodarze w samorządach muszą pamiętać o wszystkich realnych potrzebach, a nie tylko o lewackich obsesjach. Wiem o tym jako praktyk w tej materii od 2003 roku. Wciąż zamierzam czuwać nad dobrem uczniów, ale w najbliższym czasie w ramach Sejmiku Województwa Lubelskiego, do którego kandyduję – zdecydowanie trafnie komentuje tę sprawę Radosław Brzózka.
Co wyrabia neoMEN?
Resort edukacji pod zarządem Koalicji 13 grudnia tłumaczy z kolei, że trwają obecnie analizy oraz konsultacje mające na celu przeciwdziałanie „ubóstwu menstruacyjnemu” wśród polskich uczennic. Podkreśla się, że kwestie zapewnienia środków higieny osobistej, takich jak podpaski i tampony, są sprawą, która powinna znaleźć odzwierciedlenie w regulacjach prawnych. W kontekście tej inicjatywy niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na inne aspekty programu edukacyjnego, takie jak propozycja rezygnacji z tematów dotyczących cyklu miesiączkowego kobiety oraz profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową. Pewna niekonsekwencja, prawda? Zdaniem krytyków działania obecnego rządu wydają się skupiać na kwestiach ideologicznych, co budzi kontrowersje wśród różnych środowisk, w tym głównie rodziców oraz władz szkolnych.
Już ta wstępna decyzja neoMEN wzbudza emocje i stanowi przedmiot dyskusji w polskim społeczeństwie. Niektórzy uważają, że resort powinien skupić się na innych sprawach związanych z edukacją, a nie na tak szczegółowych i intymnych kwestiach jak dostęp do środków higieny osobistej. Ostateczna decyzja w tej sprawie wciąż nie została podjęta, ale zdecydowanie byłoby lepiej, gdyby zamiast zastanawiać się, jak dać komuś zarobić kosztem relacji społecznych pomiędzy uczennicami, pracownicy resortu zajęli się poważnymi sprawami związanymi z edukacją dzieci i młodzieży.
Zenon Witkowski
Źródło: DoRzeczy.pl, Niezalezna.pl, Sejm.gov.pl