Fikcja niemieckiej denazyfikacji
Dziś kulturowe wnuki i prawnuki nazistowskich zbrodniarzy szkodzą Polsce i Polakom, kontynuując niemiecką antypolską politykę, czy to we władzach Unii Europejskiej, czy we władzach współczesnych Niemiec. Postawa Niemców wobec Polaków się nie zmieniła.
Stało się tak, bo w Niemczech po II wojnie światowej realnej denazyfikacji nie było. Twierdzenia o tym, że Niemcy się rozliczyły z nazizmem, są nieprawdziwe. Procesy norymberskie dotyczyły 185 osób a w niemieckie nazistowskie zbrodnie zaangażowanych były setki tysięcy Niemców, którzy po wojnie pozostali bezkarni i robili kariery w Niemczech (zapewne z pozycji wypracowanej przez dziadków nazistów korzystają i dzisiejsze niemieckie elity). Niemieckie rozliczenie z nazizmem polegało na tym, że naziści pozdejmowali ze ścian domów i urzędów portrety Hitlera i na ich miejsce po wywieszali flagi UE czy tęczowe, niezmieniająca swojej nazistowskiej pogardy i nienawiści wobec Polski i Polaków.
Stanisław Płużański w artykule „Fikcja niemieckiej denazyfikacji” (Sieci 27/2024) stwierdził, że „za bezpośrednich sprawców zbrodni popełnionych przez Trzecią Rzeszy [Niemiec rządzonych przez nazistów, którzy wygrali demokratyczne niemieckie wybory – dopisek JB] uważa się około 200 tysięcy osób. Niemiecka prokuratura prowadziła śledztwa wobec 87 tysięcy podejrzanych, jednak przygniatająca większość, czyli prawie 80 tysięcy osób, nigdy nie stanęła przed sądem. Wyroki otrzymało ledwie 7 tysięcy osób, z czego tylko 182 skazano na dożywocie. Co więcej, w wyniku wielu amnestii przeprowadzonych od 1949 roku znaczna część zbrodniarzy wyszła na wolność po zaledwie kilku latach więzienia”.
Temat bezkarności niemieckich zbrodniarzy w Niemczech po II wojnie światowej popularny nie jest. Dużo więcej pisze się o ucieczkach części nazistowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej. Z tym że do Ameryki Południowej wyjechało 10.000 niemieckich nazistowskich zbrodniarzy, o których wiele się mówi, a w Niemczech bezkarnie pozostało i robiło kariery 200.000 niemieckich nazistowskich zbrodniarzy, o których wiele się nie mówi.
Historię jednego z tych uciekinierów imigrantów z Niemiec do Ameryki Południowej można poznać dzięki wydanej przez wydawnictwo Zona Zero 368 stronicowej pracy „Mefisto z Auschwitz. Śladami Jozefa Mengele z Auschwitz do Ameryki Południowej” autorstwa Mirosława Olszyckiego.
Mirosław Olszycki w swej pracy opisał na przykładzie Jozefa Mengele historie ucieczek niemieckich nazistowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej, współpracy nazistów z władzami krajów Ameryki Południowej.
Bohater książki Josef Mengele pochodził z bogatej rodziny niemieckich przemysłowców. Był absolwentem medycyny, który pracował jako lekarz i naukowiec, działaczem NSDAP od 1937 roku, SS od 1938. W tym też roku zrobił doktorat z medycyny na uniwersytecie we Frankfurcie – co jest doskonałym przykładem na masowe poparcie niemieckiej elity intelektualnej dla nazistów. W 1944 w jednostkach Waffen SS walczył na froncie wschodnim, gdzie został odznaczony za uratowanie rannych czołgistów na polu walki. Skierowany na teren okupowanej Polski pracował w ekspozyturze Urzędu Genealogicznego do spraw Rasy i Osadnictwa. Na froncie wschodnim znalazł się ponownie w 1942 roku i ponownie został oznaczony za uratowanie kolejnych rannych na polu walki.
Mengele po powrocie z frontu jako pracownik Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS został skierowany do niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau, gdzie zajmował się selekcją Cyganów i Żydów — jednych przeznaczał do natychmiastowego zamordowania w komorach gazowych (dzieci, starców, chorych, niepełnosprawnych i kobiety w ciąży), drugich do zamordowania poprzez pracę niewolniczą. Mengele decydował też o tym, których więźniów należy zamordować i w jaki sposób, oraz na zlecenie niemieckich placówek medycznych i korporacji przeprowadzał eksperymenty na więźniach (przez dekady po wojnie niemieckie korporacje czerpały zyski z wiedzy uzyskanej podczas tych eksperymentów). Po ewakuacji z Auschwitz pracował w kilku innych niemieckich nazistowski obozach koncentracyjnych.
Po wojnie udając zwykłego żołnierza, nierozpoznany znalazł się w amerykańskim obozie jenieckim. Na fałszywych papierach, wykorzystując migracje milionów ludzi pozbawionych w wyniku wojny dokumentów, zbieg do Ameryki Południowej, gdzie mieszkał w Argentynie, Paragwaju i Brazylii. Zmarł, nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zbrodnie jak prawie wszyscy nazistowscy oprawcy, w 1979 w Brazylii.