Rzecznik Kremla potwierdził tajne spotkanie Putina z Prigożynem. Buntownik w Moskwie został przesłuchany przez prezydenta. Pieskow: "Rzeczywiście takie spotkanie miało miejsce"
Według francuskiego dziennika, Prigożyn został wezwany na Kreml 1 lipca, gdzie spotkał się z Władimirem Putinem. Jak się jednak okazało, w rzeczywistości takie spotkanie się odbyło 29 czerwca, co potwierdził sam rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
- Francuskie media informowały, że Jewgieni Prigożyn miał spotkać się w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
- Ku zaskoczeniu wszystkich rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził, że doszło do takiego spotkania już pod koniec czerwca.
- Do tej pory nie wiadomo, gdzie ukrywa się szef Grupy Wagnera, a zdaniem Pieskowa, rząd nie ma chęci do śledzenia buntownika.
- Zobacz także: Fatalne wyniki sondażu dla rządu Scholza. Tak źle nie było od dawna. AfD wykorzystuje słabość i spory w obozie rządzącym
Według francuskiego dziennika "Liberation", Jewgienij Prigożyn wraz z dowódcami Grupy Wagnera po klęsce swojego puczu został wezwany na Kreml, gdzie spotkał się z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Gazeta powołuje się na źródła pochodzące ze służb wywiadowczych państw zachodnich. Według publikacji, Prigożyn miał zjawić się w Moskwie 1 lipca.
Jak twierdzą francuscy dziennikarze, na spotkaniu obecni byli także dyrektor Gwardii Rosyjskiej Wiktor Zołotow oraz szef Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Sergiej Naryszkin. Według "Liberation", Prigożyn został przesłuchany przez Złotowa i Naryszkina.
Rzeczywiście prezydent miał takie spotkanie, zaprosił na nie 35 osób, wszystkich dowódców oddziałów i kierownictwo kompanii, w tym samego Jewgienija Prigożyna. To spotkanie odbyło się na Kremlu 29 czerwca, trwało prawie trzy godziny - przekazał rzecznik Kremla.
Jedyne, co możemy powiedzieć, to to, że prezydent ocenił aktywność prywatnej firmy w tzw. specjalnej operacji wojskowej, a także przedstawił swoją ocenę wydarzeń z 24 czerwca. Putin wysłuchał wyjaśnień dowódców i zaproponował im dalsze możliwości zatrudnienia i dalszego wykorzystania bojowego - wyjaśnił Dmitrij Pieskow.
Obecnie nie wiadomo, gdzie znajduje się szef Grupy Wagnera. Aleksander Łukaszenka, który negocjował z Prigożynem przerwanie jego marszu sprawiedliwości na Moskwę, najpierw oświadczył, że przywódca wagnerowców jest na Białorusi, a 6 lipca zaczął twierdzić, że jednak nie ma go na Białorusi.
Pytany o kwestię lokalizacji Prigożyna rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w czwartek, że Moskwa nie śledzi miejsca pobytu założyciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, ponieważ nie ma ani możliwości, ani chęci.
Czytaj więcej: Narodowy Bank Polski przedstawił prognozę inflacji na lipiec. Przedstawiono również wizję inflacji na koniec roku
Nieudany pucz
24 czerwca Jewgienij Prigożyn ogłosił, że wydał rozkaz zawrócenia oddziałów wagnerowców zmierzających do Moskwy i zajmujących obiekty strategiczne w Rostowie nad Donem do ich baz. Decyzję uzasadnił koniecznością niedopuszczenia do przelania rosyjskiej krwi.
Do ugody miał się przyczynić dyktator Białorusi Aleksandr Łukaszenka, który działając w porozumieniu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, przedstawił propozycję deeskalacji napięcia i opcję gwarancji bezpieczeństwa dla oddziałów Wagnera.
Do chwili rozkazu o powrocie do baz najemnicy bez przeszkód zbliżyli się do Moskwy na dystans ok. 200 km, nie napotykając większego oporu ze strony regularnej armii i sił bezpieczeństwa.
Źródło: dorzeczy.pl