Dziambor: Jedna lista by przepadła. Dziś nie wiemy co będzie w październiku, jakie będą emocje [NASZ WYWIAD]
"Jestem w tym momencie daleki od tego, by deklarować się politycznie, a to jest jednak deklaracja polityczna" - tak o udziale w marszu 4 czerwca w Dniu na żywo w TVMN mówił Artur Dziambor, prezes Wolnościowców.
Wybiera się Pan na marsz 4 czerwca, organizowany przez Donalda Tuska?
Nie, 4 czerwca zostaję w domu z dziećmi, a wydarzenia będę oglądał w telewizji.
Nie wybiera się Pan ze względu na inne zajęcia, czy inicjatywa Donalda Tuska się Panu nie podoba?
Nie jestem członkiem Platformy Obywatelskiej..
Nie trzeba być, politycy niezwiązani z PO mogą przyjść na to wydarzenie. Co prawda rzecznik partii nie kierował zaproszeń do innych liderów politycznych, ale wcześniej Donald Tusk otwarcie mówił, by opozycja razem w tym marszu poszła.
Ja zgadzam się z tym, co jest diagnozą problemu, czyli tym, że PiS niszczy kraj i należy ich odsunąć od władzy. Natomiast jestem w tym momencie daleki od tego, by deklarować się politycznie, a to jest jednak deklaracja polityczna. Wiadomo, że na opozycji antypisowskiej jest też spór o start z jednej listy, dwóch czy trzech. Dominatorem jest Donald Tusk i Platforma Obywatelska i chcą, by wszyscy się podporządkowali.
Ale nie wszyscy się podporządkują. Są liderzy, którzy dystansują się od środowiska politycznego Donalda Tuska - jak Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak - Kamysz. Oni nie pojawią się na tym marszu, co więcej zawiązali koalicję, która razem wystartuje w wyborach parlamentarnych. O wspólną listę apelował były premier. To o co chodzi z mocą sprawczą środowiska Tuska, jeżeli kolejni liderzy się dystansują?
To, że inni liderzy zaczynają się dystansować od inicjatywy, która jest organizowana przez Tuska oznacza, że przeanalizowali sobie metodę d'hondta, która sprawia, że nawet jeżeli opozycyjny połączony ze wszystkich komitet wygra wybory, to w rzeczywistości je przegra. Tak niestety działa ta metoda. Jedyną szansą na realną walkę z PiS jest rozdzielenie na kilka silnych komitetów. Pytanie, czy rzeczywiście będą na tyle silne, by przeskoczyć PiS.
Konstelacja PSL z Polską 2050 Pana zaskoczyła?
Nie spodziewałem się tego rok temu, natomiast wydarzenia ostatnich miesięcy i przebiegunowanie na scenie politycznej, jeżeli chodzi o sondaże jasno wskazywało, że do takiej współpracy może dojść. W metodzie d'hondta jeden kilkunastoprocentowy komitet jest dużo więcej wart niż dwa komitety, które zdobędą między 5-10%. Zwracałem za każdym razem na to uwagę, żeby przeanalizować w jaki sposób działa ta metoda. Dobrze, że ktoś wpadł na to, żeby to matematycznie policzyć. Jedna lista by przepadła. Dziś nie wiemy co będzie w październiku, jakie będą emocje.