Domniemany terrorysta na pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty. Wiemy ile grozi sprawcy zamieszania
Policyjna interwencja na Placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie niezidentyfikowany mężczyzna wszedł na Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i zagroził wysadzeniem się, zakończyła się sukcesem. Negocjatorzy policyjni zdołali usunąć mężczyznę po trwających kilka godzinach negocjacjach. Mężczyzna otrzymał dozór policyjny.
- W sobotę na sam szczyt pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie stanął mężczyzna.
- Groził on wysadzeniem się w powietrze, jednakże negocjatorzy policyjni zdołali go powstrzymać.
- Ostatecznie, w torbie znajdowała się atrapa, a mężczyzna usłyszał od prokuratury odpowiednie zarzuty.
- Zobacz także: W Holandii radykalnie rośnie liczba morderstw. Zatrważające dane Urzędu Statystycznego. Mimo to w ciągu dwóch dekad spadła liczba zabójstw
Policyjna interwencja na Placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie niezidentyfikowany mężczyzna wszedł na Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i groził wysadzeniem się, dobiegła końca po kilku godzinach napiętych negocjacji. Zespół policyjnych negocjatorów zdołał przekonać mężczyznę do zejścia z pomnika.
W związku z działaniami policyjnymi na Placu Piłsudskiego w Warszawie nadal wyłączony jest z ruchu teren wokół Placu. Mężczyzna został już zatrzymany przez policjantów @Policja_KSP. W związku z tym zdarzeniem konferencja prasowa na ul. Królewskiej pod numerem 27 o godzinie 14:00 pic.twitter.com/vaKSnIE4m2
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) October 14, 2023
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji, podinspektor Sylwester Marczak, poinformował, że negocjacje z mężczyzną rozpoczęły się około godziny 11 rano, a zakończyły przed godziną 14. Cały obszar wokół placu Piłsudskiego został odgrodzony z powodów bezpieczeństwa, oraz zapelowano, by nikt nie zbliżał się do tego rejonu. Około kilometrowa strefa bezpieczeństwa została wyznaczona wokół miejsca interwencji.
W trakcie działań zaangażowanych było wielu funkcjonariuszy, w tym policyjni negocjatorzy oraz jednostki kontrterrorystyczne. Przy pomniku pojawił się także samochód kontrterrorystyczny TUR.
Szczegóły motywacji tego mężczyzny pozostają na razie nieznane. W miarę jak sytuacja wyjaśnia się, pozostaje nadzieja, że bezpieczeństwo osób postronnych zostało zachowane, a odpowiednie służby zakończyły tę trudną interwencję.
Czytaj więcej: Eskalacja konfliktu w Gazie: Izrael zapowiada "atak z wielką siłą"
Co dalej z domniemanym terrorystą-samobójcą?
Krzysztof B. w poniedziałek został przekazany do dyspozycji prokuratury, gdzie usłyszał zarzut stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i w efekcie wywołanie czynności policji, wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje oraz zmuszenia groźbą interweniujących funkcjonariuszy policji do określonego zachowania - poinformował prok. Szymon Banna.
Zaznaczył, że w toku śledztwa ustalono, że mężczyzna w sobotę nie posługiwał się ani urządzaniem wybuchowym, ani innym niebezpiecznym narzędziem.
Mężczyzna w dniu dzisiejszym złożył wyjaśniania w prokuraturze. Z uwagi na konieczność zapewnienia prawidłowego toku postępowania prokurator zostawiał wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji z obowiązkiem stawiennictwa w wyznaczonej jednostce policji - wskazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wyjaśnił, że za czyn ten grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Źródło: radiomaryja.pl